„Wasz copywriter połyka końcówki” -----"Niech copywriter zawsze szczytuje przed wlaniem i po wlaniu" -----"Tak ułożony tekst daje efekt zwisania w powietrzu, co na to copywriter?"----- "List mailingowy proszę przekazać copywriterowi, żeby go wyklarował"----- „Copywriter pisze jakimś dziwnym fontem” -----"Tekst jest za oszczędny w słowie, dlatego prośba, żeby copywriter wykorzystał całą szerokość strony"----- "Nie wiem jak to ująć, napiszmy to po copywritersku" -----"W layoucie nie widać entuzjazmu grafika i polotu copywritera" -----"Podesłany tekst proszę zmodyfikować marketingowo, a następnie przekazać copywriterowi, żeby go odmarketingowił i przekuł na język korzyści"----- „Potrzebujemy copywritera, który ma zacięcie prawnicze i zna się na środkach ochrony roślin”----- „Czytając ten list, ma się wrażenie, że copywriter chce szybko skończyć”
no to niefajnie
OdpowiedzUsuńno i co w tym takiego ?
OdpowiedzUsuńsą pewne, nazwijmy to, w miarę ścisłe metodyki i parametry oceny pracy graficznej czy ogólnie - artystycznej, i do zgodności z best practices przyczepić się nie można, a jednak praca nie podoba się, ot po prostu - nie podoba się.
"nie podoba mi sie" to jedna z moich ulubionych uwag merytorycznych:)
OdpowiedzUsuńaaa, poprosze równiez o wykres, tabelę i parametry do oceny sztuki, bo reklama jest sztuką, użytkową, ale sztuką
"Śmiech chłoszcze obyczaje" pozwolę sobie przypomnieć Bergsona i zaryzykuję stwierdzenie, że miał na myśli wszelkie normy w tym również "best practice". Naprawiajmy rzeczywistość śmiechem, bo o to chodzi autorowi tego bloga.
OdpowiedzUsuńCo do parametrów pracy ogólnie artystycznej (rozumiem, że chodzi o sztukę) to gdy czytam "parametry" przypomina mi się Pan Boop, dla którego A.Rimbaud nie był poetą, ponieważ używał statystycznie mało słowa "wyobraźnia" oraz Pan H. Peyre, który nie zaliczył Ch. Baudelaire do symbolistów, ponieważ znalazł słowo "symbolizm" zaledwie w trzech miejscach.
Miriam napisał piękny esej na temat krytyków impersjonistów, których ulubionym komentarzem był "nie podoba mi się i już". Umberto Eco poświęcił szaleństwiu katalogowania kilkaset stronic i trudno się z nim nie zgodzić.
W kwestii sztuki i reklamy staram sie rozgraniczać te dwie dziedziny. Trochę przynudziłem, ale na swoim blogu mam do tego prawo.