Paszczowe 2
„Kim jest pan Jerzy?”
Długo pracowałem dla klienta, który sprzedawał w dużych hipermarketach, wszystko co jest potrzebne do budowy i dekoracji domu. Z wykształcenia ekonomista, rzadko uśmiechnięty, przebył bardzo długą drogę w strukturach swojej sieci, aby na koniec zasiąść w fotelu dyrektora marketingu.
Od działu z oświetleniem do warszawskiej centrali. Przykład błyskotliwej kariery; zajęło mu to 7 lat. Miał ogromną wiedzę jako sprzedawca. W roli marketingowca nie czuł się pewnie.
Jako dyrektor marketingu miał nieznośną manierę zasłaniania ręką obowiązkowych elementów lejałtów narzuconych przez CI. Robił to nagminnie i z rozbrajającą miną zadawał retoryczne pytanie:
- A co ten sklep reklamuje?
Robienie projektów bez ogromnej pomarańczowej betoniarki lub monumentalnej zielonej młotowiertarki nie miało najmniejszego sensu.
Kiedy na kolejnej prezentacji zakrył logo, górny pasek i hasło, poderwał się pracownik działu obsługi klienta, podszedł do tego niewielkiego człowieka:
- Czy mogę prosić pana wizytówkę?
- Jest na stole – odpowiedział pan Jerzy
Pracownik agencji wziął do ręki wizytówkę, zakrył palcem wskazującym tytuł "Dyrektor Marketingu" i spytał
- Kim pan jest panie Jerzy?
W oku pana Jerzego zakręciła się łza. Od tego momentu w propozycjach kreatywnych zaczęły pojawiać się psy, koty, lokówki i tym podobne.
Długo pracowałem dla klienta, który sprzedawał w dużych hipermarketach, wszystko co jest potrzebne do budowy i dekoracji domu. Z wykształcenia ekonomista, rzadko uśmiechnięty, przebył bardzo długą drogę w strukturach swojej sieci, aby na koniec zasiąść w fotelu dyrektora marketingu.
Od działu z oświetleniem do warszawskiej centrali. Przykład błyskotliwej kariery; zajęło mu to 7 lat. Miał ogromną wiedzę jako sprzedawca. W roli marketingowca nie czuł się pewnie.
Jako dyrektor marketingu miał nieznośną manierę zasłaniania ręką obowiązkowych elementów lejałtów narzuconych przez CI. Robił to nagminnie i z rozbrajającą miną zadawał retoryczne pytanie:
- A co ten sklep reklamuje?
Robienie projektów bez ogromnej pomarańczowej betoniarki lub monumentalnej zielonej młotowiertarki nie miało najmniejszego sensu.
Kiedy na kolejnej prezentacji zakrył logo, górny pasek i hasło, poderwał się pracownik działu obsługi klienta, podszedł do tego niewielkiego człowieka:
- Czy mogę prosić pana wizytówkę?
- Jest na stole – odpowiedział pan Jerzy
Pracownik agencji wziął do ręki wizytówkę, zakrył palcem wskazującym tytuł "Dyrektor Marketingu" i spytał
- Kim pan jest panie Jerzy?
W oku pana Jerzego zakręciła się łza. Od tego momentu w propozycjach kreatywnych zaczęły pojawiać się psy, koty, lokówki i tym podobne.
Komentarze
Prześlij komentarz