Największy producent konserw poprosil nas o przygotowanie konkretnych materiałów reklamowych, które miały dyndać w sklepach przed świętami. W agencji zawrzało. - Zaproponujemy im spoty! - Zróbmy wizerunek! - Strategia i synergia - Pokażmy nasz dom mediowy! - Zintegrowane działania Dwa tygodnie spaliśmy w agencji i jedliśmy rybki w puszkach. Rybki naszego przyszłego klienta i konkurencji. Puszki etykiety makiety w oleju z groszkiem z sardynką z wędką z dętką po grecku i po turecku. W końcu pojechaliśmy do Trójmiasta, do "biednych" rybaków, którzy "przypadkiem" stworzyli jedną z największych marek na rynku konserw. Przez 3 godziny prezentacji panowała kompletna cisza. Słychać było jedynie statki na redzie i czkawkę grafika karmionego przez dwa tygodnie konserwami. Gdy skończył dom mediowy, rybacy utonęli w GRPs-ach. Nastała cisza. Wstał prezes podszedł do okna popatrzył na zatokę, odwrócił się i powiedział: - Mam taką propozycję. Jesteście dużą agencją, a my ...
O, Madonna! Pozwolisz że to wykorzystam jako swój opis na gg, bo jak dla mnie to jest cytat roku!
OdpowiedzUsuńZ ciekawości zapytam: jak wytrzymujesz ogłupienie w pracy, bo przecież obcowanie z czymś takim powoduje spadek IQ o przynajmniej 25% by association. ;)
Oczywiście, że pozwalam. Metafory uczę się od Borgesa, a od klientów, że może być za bardzo poetycka i za mało dosłowna. Cóż. Pewna agencja rozpropagowała Joycową krętowijność i wszystkie jego cudowne zlepy językowe, dzięki czemu mamy samospłacające się kredyty, szybkorosnące odsetki, wszystkomogące telefony, to może i z tej metafory wyjdzie coś zajebiście zajebistego (bo ostatnio klient zapytał się mnie czy zajebistość się stopniuje i czy to już czas, żeby użyć tego w reklamie)
OdpowiedzUsuńStopniowanie zajebistości? Hmmm, let me think:
OdpowiedzUsuńzajebisty - odlotowy - Bóg (lub Darling dla ateistów, haha)
myślę że to bardzo życiowa uwaga... na tatuaż się nadaje - określenie "na koszlukę" wydało mi się mało wiekopomne ;D
OdpowiedzUsuńblog świetny!
wprost dziękuję
OdpowiedzUsuń